Karta postaci: Mortis Tempesta


*Choć był to ciepły i pogodny wieczór ni z tąd ni z owąd na polanie pojawiła się nagle delikatna mgła. Przez pewien czas nikt nie był w stanie określić skąd się ona bierze.
Nagle na polanie zjawiła się siwa klacz o wielkich liliowych ślepiach. Właściwie to może nie nagle. Rozproszone mgłą konie mogły po prostu jej nie zauważyć.
Klacz spróbowała się uśmiechnąć, choć w zakłopotaniu nie wyszło jej to najlepiej.
Właściwie nie wiedziała dlaczego wróciła.
Może naprawdę była podatna na uzależnienia.
Witajcie! *tutaj skłoniła się głęboko obnażając przy tym kłąb. Jej grzywa jednak nie opadła w pozostała w dziwnym zawieszeniu, jak gdyby łączyła się w jedno z mgłą.*
~

~Imię: Mortis Tempesta
~Znaczenie Imienia: Martwa Pogoda,
~Imię używane na co dzień: Mortis

~Wiek: 8 lat, choć często żartuje, że od czasu jej narodzin minęło przynajmniej śpiące osiem lat. Osiem jest liczbą na której punkcie Mortis ma lekką obsesję.

~Płeć: Klacz, jeśli ktoś jeszcze nie zauważył
~Rasa: Darkladnder. Rasa ta wywodzi się od Słowiańskiej boginki złej pogody – Ali, która to miała wiele dzieci a każde z nich odziedziczyło władzę nad innym aspektem Pogody.
~Rodzina: Tempestowie to klan znany z kontroli mgły.
Ojciec Mortis nazywał się Kaho, Mortis często mówi o nim jako o ‚Mistrzu’ jako, że on obudził w niej pasję do filozofii. Matka – Hali wydawała się jej nudna i pozbawiona wrażliwości na piękno. Oboje nie żyją.

~Umiejętności/Moce: Jak wszyscy Darklanderzy ciało Mortis [poniekąd] zrobione jest z mgły. Nie zezwala jej to jednak na pełną zmiennokształtność. Posiada jedną przemianę [w człowieka] oraz jest w stanie praktycznie ‚zespolić się’ z mgłą, czyniąc się niewidzialną. Mortis nadal się uczy kontroli swych umiejętności.

~Hierarchia: Nie ma filozofa, nie ma pustelnika. Niech będzie bard!
~
Być może mnie pamiętacie, być może nie.
Zwą mnie Mortis Tempesta,jednak, zapewniam was – jestem jak najbardziej żywa a i całkiem pogodna. *Tutaj klacz spróbowała się uśmiechnąć skanując swymi wielkimi ślepiami stworzenia zebrane na polanie. Co prawda, niektórym się wydawało, że klacz mruknęła pod nosem ‚Jeśli rozmówca dopisze…’ ale mogło to być coś innego.*
Powiem wam szczerze, że nie potrafię o sobie opowiadać. Może to tylko moja opinia, ale wydaje mi się, że to zadanie dość niefortunne i zakrawające o paradoks.
Osobiście widzę siebie jako istotę bardzo nieinteresującą istotę, a może to życie jest mało interesujące, a co poniektórzy jego Wyznawcy na domiar dociekliwi.
Jak pewnie zauważyliście mam w sobie coś z filozofa, jednak jestem również zgorzkniałym cynikiem, a to niebezpieczna mieszanka. Może to dlatego, nigdzie nie mogę zostać długo, a jednak zawsze gdzieś zostaję. Ale tak to jest,gdy spoglądasz na coś zbyt długo z dystansu tracisz albo własną osobowość i równowagę albo wszystko inne traci na wartości.
Zresztą przepraszam. *zrefleksowała się zniżając głowę.* Jak zwykle mówię dużo i nie na temat.
Dziękuję za ponowne przyjęcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu