Karta postaci: Kirke


Luty 2018

Wzywała ją zielona trawa,
a przybywszy zobaczyła jedynie śnieg

theme
KIRKE
To, że stoi przed Tobą demon, łatwo zaakceptować. Łatwo go nienawidzić. Trudniej już, gdy okazuje się, że i Ty nim jesteś. Wtedy są dwa wyjścia. Albo i on nim nie był, albo i Ty nim jesteś. Pozostaje prosta konkluzja; albo jesteś demonem, albo podłym mordercą.
Obydwa paskudne.
Jaką wersję przyjmiesz?

Długie łapy, karykaturalna sylwetka. Żółte oczy, kołyszący chód, lekka kulawizna. Szczeknięcia przypominające ochrypły warkot. I aura potężnej magii. Ciało stworzone z wyobraźni, bo poprzednie zdychać zaczęło za życia. Oto Kirke, kiedyś czarownica, potem umarła za życia, dzisiaj Strażniczka Czarnego Płomienia, jakkolwiek debilnie by to nie brzmiało.

Całe jej życie opierało się na tęsknocie za rodziną, za Stadem Nocy. Gdy nareszcie tu dotarła, okazało się, że nikt jej nie pamięta i nie ma tu bliskich. Mimo, że będąc poza swoją świątynią ryzykuje życiem, ma to całkowicie gdzieś. Już za długo czekała, za długo cierpiała.

Ma swoje lata, choć świat poznaje na nowo po wieloletniej samotności i wygnaniu w towarzystwie jedynie Kruka. Wygląda na młodą, choć taka nie jest. Dopiero powoli zdaje sobie sprawę z tego, że nie umrze, jeśli będzie dobrze wykonywać swoją misję. Jak na razie wykonuje ją wręcz fatalnie.

Jest bezpośrednia, trochę niewychowana, nadto impulsywna i porywcza. Wesoły pysk słabo ukrywa bezbrzeżny strach, potrzebę akceptacji i ogromne wyrzuty sumienia. Panicznie potrzebuje bliskich, kogoś kto udowodni jej, że ta samobójcza wyprawa i porzucenie swojego przeznaczenia ma jakiś sens. Ciąży nad nią klątwa samotności i tajemnicy, z którą już sobie nie radzi. Chce mieć swoje stado i lepszy cel istnienia.


Sierpień 2014

Szara



Wilcze wycie poniosło się nad terenami stada. Przeszywający, głośny dźwięk jeszcze długo unosił się w powietrzu. Choć zamarł, wciąż wydawał się brzmieć w powietrzu.
Zawsze lubiła teatralne wejścia.
Starała się nie okazać lęku, gdy wchodziła pomiędzy nich. Jej sierść nie miała zielonkawych pręg, nie była do granic możliwości wychudzona i nie niosła ze sobą woni śmierci. Kwiaty nie gniły pod jej łapami. Przez trzydzieści sekund w towarzystwie zwierząt, nikogo nie zamordowała. Ponoć świat miał wrócić do normalności. Tylko czemu oczy nowej błyszczały tak złowróżbnie żółcią?







Kirke.
Osiem lat.
Magia zamiast krwi.
Szamanka, czarownica, umarła.
Piesek króla-demona z innego świata.
Smycz się zerwała, magia wraca.
Ponoć psychikę ma zdrową.
Wciąż boi się kruków.
Wraca. 





Mówią, że idzie z ciemności prosto w ciemność. Mówią, że oddała duszę, po czym wydarła ją swemu panu razem z sercem. Mówią, że straciła całą magię. Mówią, że...
Do licha, mówią też, że nie żyje, więc czy można im ufać?!
Mówią, że urodziła się w czasie pożaru z zmiennokształtnej klaczy Aviesy jako Ignis Aviesa, a przed śmiercią uchronił ją przybierający postać kruka demon, Corvus, który nauczył ją magii, przeklął, zabił, aż w końcu uwięził. Strasznie pieprzą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu