[Marzec 2013]
Szczęśliwi Ci, którzy widzą barwy...
Safiru |
Mniej niż człowiek, nic stałego. Bardziej duch, niż jakakolwiek inna istota. Stworzenie strącone do krainy szumnie nazwanej Fantazją, jak Lucyfer do piekieł. Właściwie za nic, przynajmniej ja nie przypominam sobie żadnej mojej winy. Jestem, bo jestem, nie widzę w cieniu żadnego celu mojej drogi. Jedyną pewną rzeczą jest to, że jestem. Wszystko inne jest zmienne. Mogę być czarną panterą, która przemyka między drzewami, spłoszoną wiewiórką na górskiej grani, albo dziewczyną, która stoi nocną wpatrzona w niebo na bagnach.
GRAYSCALED |
Moje życie wyglądało kiedyś inaczej, ale nie jestem w stanie powiedzieć jak. Uśmiechałam się nie częściej niż dzisiaj, ale niewiele nad tym myślałam. Byłam, opisana, znajoma i kochana. Tak było dobrze i miałam rodzinę. Nie wiem tylko, czy były to zwierzęta czy ludzie. Pamiętam ich, chociaż nie jestem stanie przypisach im twarzy. Pamiętam ich słowa i mój śmiech, brzmiący w umyśle, choć nie pamiętam ich głosów, ani dotyku ich ciał. Pamiętam za to gonitwy po lesie – choć równie dobrze mogły mi się śnić.
Pamiętam mój żal, który co jakiś czas budził się w głębi duszy i szaleńcze zaprzeczenia nadchodzących chwil. Czegoś, co zawsze nadchodziło. Pamiętam tęsknotę, większą niż cokolwiek i pamiętam prawdziwe słowo „rodzina”. Teraz nie czuję już ani tęsknoty, ani zawodu.
Chyba chcę to poczuć. Wracam więc.
*
MO-ffie |
Problem, przyjacielu ze mną jest taki, że nie do końca wiem kim jestem. Wiem tylko tyle, że jestem i jest to fakt niezaprzeczalny, i pewny. Reszta jest o niebo bardziej problematyczna. Niestety kartezjańskie filozofie to jeden wielki fake i nie mam pojęcia co dalej, oprócz tego, że jestem. Nie wiem teraz, czy mam przybrać jakiś głupawy pseudonim, czy jedno z imion, które pamiętam ze snów. A może to, którym nazwali mnie tamci, którzy zepchnęli mnie tutaj? Prosto do mojego maleńkiego piekła?
Boże drogi, ale pieprzę.
Nie umiem w żaden sposób sprecyzować swojego istnienia. Przykro mi. Musicie czekać. Z czasem… Z czasem dowiecie się coraz więcej. Może z czasem dowiemy się wszyscy.
Czasami trzeba po prostu dać sobie czas. Odnaleźć siebie.
Atrrick Smoke
Zmiennokształtna
Zmiennokształtna
To wszystko kłamstwo.
To tylko słowa.
Gdy pytacie mnie o imię, mam ochotę odpowiedzieć "dym", to słowo wydaje mi się takie bliskie. Nie wiem jeszcze do końca dlaczego. Pewnie ma to coś wspólnego z tą dziwną ulotnością. Mam straszną ochotę odpowiedzieć "dym", ale orientuję się, że nie powinnam. To by dziwnie brzmiało, tak nie brzmią imiona. Patrzycie na mnie mrużąc oczy i zastanawiacie się, czemu jeszcze nie odpowiedziałam. Mijają kolejne chwile, nieubłaganie stracone cząstki czasu. W końcu odzywam się ustami czarnowłosej dziewczyny, której postać przybrałam.
- Atrrick Smoke. - Uśmiecham się jakby niepewnie, zerkam na Was, czy zdałam egzamin z normalności. "Atrrick" nie znaczy nic, przynajmniej nic o tym nie wiem. To zbitek liter, który wpadł mi do głowy trzydzieści sekund temu. Smoke? Powiedziałam tak, bo bardzo chciałam, ale nie wiem czemu. tak już jest. Może z czasem dowiemy się więcej.
*
Stoję po kolana w zimnej, śmierdzącej wodzie. Patrzę przed siebie. Przede mną leży upolowany zając, którego oczy jeszcze błyszczą się w świetle księżyca. Tak naprawdę nie mam pojęcia co tu robię. Tak właściwie nie powinnam się temu dziwić. Chyba przyszłam dowiedzieć się właśnie tego. Zostawiam zająca na pastwę wody i butwiejących roślin. Odchodzę z trudem, zapadając się w miękkim mule po same biodra. Idę przed siebie.
***
Cóż mogę powiedzieć? To bardziej eksperyment, niż postać. To właściwie nie jest wcale postać. To nieokreślony byt, który zaczął powstawać w którymś momencie pisania tego tworu. Gdy zaczęłam pisać tę notkę, nie miałam pojęcia, że powstaje jakaś postać. Zaczęłam pisać po prostu coś i coś zaczęło powstawać. Atrrick Smoke to właściwie nie jest jeszcze nawet ktoś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz