Karta postaci: Illai


Everyone is a moon, and has a dark side which he never shows to anybody.
— Mark Twain
Illai - Miedziany Cień
13 wilczych lat dorastania, trudnych i, nieraz, błędnych decyzji, samotności, znoju i odrzucenia; o wiele więcej ludzkich na karku — zakazane dziecko, będące owocem równie zakazanego związku — wyrzutek i czarna owca wśród swoich

Gdy byłaś młodsza, miałaś zdecydowanie więcej energii, jak i chęci do życia. Nie oszukujmy się. Miałaś po co żyć. Teraz, jak spoglądasz na swe odbicie w tafli wody, widzisz wraka kobiety, którą niegdyś byłaś. Czujesz się niczym marionetka po skończonym spektaklu, odłożona w kąt, niepotrzebna. To poczucie sympatii, powiew świeżości, poczucie bycia potrzebną i kochaną, doprowadziło Cię do ruiny. Na własne życzenie stanęłaś przed wyborem, którego nie pozazdrościłabyś największemu wrogowi. Jakakolwiek decyzja była zła i zdawałaś sobie doskonale z tego sprawę, ale też nie mogłaś uciekać, musiałaś wypić piwo, które samodzielnie nawarzyłaś. Zrobiłaś to, a jakby inaczej i straciłaś wszystko — rodzinę, partnera, przyjaciół, szacunek i dom, i tak naprawdę nigdy się nie podniosłaś. Jesteś cieniem samej siebie, wędrujesz i żadnego miejsca nie potrafisz już nazwać swym domem. Mimo to nadal uparcie próbujesz, mimo że ciągle potykasz się o swoje łapy niczym szczenię, które dopiero stanęło na łapy.

Już nie uciekasz, prawda .................. ?
Cztery łapy // Dwie nogi // Powiązania

  1. Wizerunek wykonany przez Kipine.
  2. GG - 36504811, e-mail - wschodzacy.ksiezyc@gmail.com
  3. Ze względu na charakter mojej pracy, może być tak, że będę nieobecna od trzech nawet do siedmiu dni z rzędu.
  4. Serdecznie zapraszam na wątki pod KP, bo z chatem mogę nie wyrabiać i nie być na bieżąco, a przyznam szczerze, że kocham być na bieżąco.
  5. Szczerze powiem, że Illai to reaktywacja mojej pierwszej i najstarszej postaci, zobaczymy czy umiem jeszcze nią grać, czy jednak potrzebuje powiewu świeżości.
  6. Witam wszystkich serdecznie. Nie gryzę, tylko połykam w całości.

Karta postaci: Valkkai


Jest życiem, więc wszystkim.

Valkkai
வாழ்க்கை


Personifikacja Życia o niestałej, nieokreślonej i wciąż zmieniającej się formie. Jako wilk widziany jednak częściej. Szczenię o smoliście czarnej sierści, o ślepiach przypominających jezioro lawy, o pomarańczowych kłach oraz pazurach. Jego łeb zdobią krótkie, niewyrośnięte jeszcze rogi przypominające wyglądem ciemne gałęzie drzewa z wyrytymi znakami.

Patrzenie na jego ciało niektórych przyprawi o ból głowy - krawędzie cielska zdają się rozmywać, falować i uciekać w przestrzeń, sprawiając wrażenie nieustannego ruchu. Nie potrafi jeszcze opanować swoich zdolności i z tego samego powodu przyjmuje różne postacie.

Zdolności jego są różne i nie wszystkie są znane. Podstawową jest możliwość zmiany postaci na jakąkolwiek inną - czy to zwierzęcą, czy to hybrydę kilku różnych zwierząt. Posiada również zdolność wpływania na innych - rozsiewa wokół siebie aurę pełną uczuć, które czuje w danej chwili. Działa to jednak tylko na tych którzy są w jego bezpośredniej bliskości - na chwilę obecną. Do obrony posiada macki. Macki mentalne, potrafiące atakować, naładowane energią Życia, potrafiące zatrzymać każdą rozjuszoną bestię - za ich pomocą potrafi wyssać całą energię z istoty po to by zrezygnowała ona z ataku. Nie zatrzymuje tej energii dla siebie. Oddaje ją po kilku chwilach.

Potrafi wyczuć wszelakie życie. Żyjące istoty dostrzega jako świetlisty kształt, sylwetkę jaśniejącą złotawym blaskiem. Dostrzega je niezależnie od tego czy jego cielesne oczy coś widzą - życie zobaczy zarówno w ciemnościach jak i przy zamkniętych powiekach. Bez problemu wyłapuje głosy i szepty otaczającego go życia. Często wyłącza się, by wsłuchać w rozmowy i historie przekazywane przez rośliny i leśne zwierzęta. Sam również potrafi wnikać w umysły innych, choć na razie często robi to nieświadomie, wysyłając niezrozumiałe szepty, czy nawet prowadząc rozmowy.
 
Jego matką - oraz inkubatorem - jest Aldieb. Drugiego rodzica nie posiada. 
___________________________
Arty przedstawiają jego wygląd docelowy, na razie jako wilk jest miniaturką tego z arta.

Karta postaci: Lazarus

Become the Beast.

"So embrace the darkness
That will help you see
That you can be limitless
And fearless
If you follow me"

Kareline - Become the Beast 

Lazarus...
...wielowiekowy samiec wampira wyższego. Został przezeń stworzony i tymże się stał, wierny swemu kreatorowi, który od stuleci jest pogrążony w głębokim śnie. Tedy wędruje po świecie, czujnie obserwując przebiegające na nim wydarzenia, aby móc zdać raport, kiedy nadejdzie dzień Wybudzenia.

Majestatyczny, pełen gracji i ogłady, ciężko jest wyprowadzić go z równowagi. Honorowy i z manierami, kocha filozofię, sztukę, i poezję. Nie jest typem nadpobudliwego, drącego się wojownika, choć od walki nie stroni. Twierdzi iż przemoc jest ostatecznością, osobiście rzadko się do niej skłania. 

Jak na wampira przystało, żywi się krwią. Preferuje ludzką, oczywiście. Najczęściej można go spotkać pod postacią ogromnego psa, postury doga niemieckiego, acz ze szpiczastymi uszyma i dłuższym futrem. Długie dystanse przemierza jako chmara zsynchronizowanych nietoperzy.
Rzadziej widuje się go w jego prawdziwej formie. Używa jej jedynie do walki.

Lazarus jako wampir wyższy jest niezwykle silny i szybki, może także porozumiewać się za pomocą myśli. Najedzony, regeneruje się natychmiastowo z każdego rodzaju obrażenia. Jako nienaturalny twór, nie posiada duszy. 
Światło słoneczne silnie go osłabia oraz pali, dlatego za dnia najczęściej przesiaduje w norach bądź jaskiniach. Wychodzi głównie w nocy, bądź pochmurne dni. 
Zgładzić go może jedynie jego pan, bądź jego śmierć.

---------

Art (c) Atenebris

Karta postaci: Skarmory

Kruki nadają sobie nawzajem imiona i mogą się wołać za ich pomocą

Znalezione obrazy dla zapytania raven men art

Imię, które mu nadano - Skarmory

Aktualnie kruk przyłączył się do grupy, którą nazywamy "rodzimą grupą" i razem z nimi podróżuje. Bronią swojego terytorium. Grupowo mogą nawet zaatakować orła.

Pierwsza forma przedstawia kruka gatunek "Kruk zwyczajny". Jest trochę większy niż inne kruki tego gatunku. Długość ciała 75 cm, długość skrzydła 50 cm, a rozpiętość skrzydeł 170 cm, a waży niewiele około 500 gram w końcu nie jest zwykłym krukiem. Upierzenie czarne z metalicznym połyskiem. Poza tym posiada duży masywny, mocny czarny dziób ostro zakończony. Pod spodem ma taką jakby "brodę" utworzoną z trochę dłuższych piór. Ma dużą głowę. Na podgardlu ma wyraźnie nastroszone pióra. Posiada długi klinowaty ogon. Nogi są także koloru czarnego z ostro zakończonymi szponami. Nie są może takie jak u ptaków drapieżnych, bo służą głównie do obrony, no i przytrzymywania jedzenia.

Świetnie i szybko lata. Najczęściej unosi się na prądach powietrza.W locie silne uderza skrzydłami i powoduje to powstanie świszczącego dźwięku. Odgłos jaki wydaje kruk przypomina "kra, kra" lub "kruk, kruk, karrk", a w locie głębokie "grog".


Podobny obraz

Z umiejętności nadnaturalnych może przybrać ludzką postać obojętnie, czy kobiety czy mężczyzny. Zawsze jednak będzie mieć czarne włosy. Robi to naprawdę nadzwyczaj rzadko odkąd odłączył się od wampirzycy, która go stworzyła. Najlepiej się czuje pod postacią kruka.

Pod postacią ludzką nie potrafi mówić. Człowiek dogada się z nim tylko na migi. Tylko nielicznym udało się z nim porozmawiać, a jedynym kanałem rozmowy jest telepatia. Pod postacią kruka normalnie porozumiewa się z innymi zwierzętami.

Jaki jest kruk z zachowania?
Jak to kruk. Zależy komu służy. Jeśli nikomu będzie neutralny. W każdym innym przypadku będzie działał dla swojego pana. A jeśli chodzi o jego gatunek, to cechuje go wrodzona ciekawość, inteligencja oraz spryt.
.

Karta postaci: Lilith di Angelo


Primum non noncere


for today, I'm free. by madeline-love"Rośnij kwiecie wysoko,
Jak pan leży głęboko;
Jak pan leży głęboko,
Tak ty rośnij wysoko."


Imię: Lilith
Pełne imie: Lilith di Angelo
Wiek: 4 lata
Gatunek: Zmiennokształtna
Partner: brak









~Historia~
Pięknego dnia urodzona na brzegu jeziora. Śnieżnobiała wilczyca rodziła w ciszy i samotności. Poród był ciężki. 3 duże szczeniaki martwe, nie oddychające zadawały waderze ból i jeden mały piszczący dający nadzieje. Uśmiechneła się pod nosem i lizneła piszczącą kuleczke. 
- Lilith. Będzie idealnie pasować. - westchneła i zawyła by odprowadzić dusze zmarłych dzieci...

"Zmrok pada, wietrzyk wieje;
Ciemno, wietrzno, ponuro.
Wrona gdzieniegdzie kracze
I puchają puchacze."

Noc. Deszcz. Wiatr. Szczekanie psów i krzyki ludzi. światło latarek przecina mrok w lesie.
-Lili. Uciekaj. Uciekaj jak najdalej stąd. Ja, ja ich zatrzymam. Pamiętaj biegnij. Nie zatrzymuj się. Biegnij i nie obracaj się za siebie. Biegnij!- Wypowiedziała wszystko na jednym tchu, mając łzy w oczach
-Ale mamo ! Co z Tobą?- zaskomlała widząc jej strach
-Ja sobie poradzę kochanie. Uciekaj! Szybko no już! - Popchnęła ją w dal po czym odbiegła. Ruszyła wiec pędem przed siebie myśląc co dalej jak ją znajdzie. Gdy już sie oddaliła na około kilometr usłyszała strzał i pisk. Oczy zalały jej sie łzami ale nie odwróciła się. Płacząc biegła dalej przed siebie póki łapy nie odmówiły jej posłuszeństwa. Tak rozpoczęła się jej tułaczka. Dość niedawno się ona zakończyła kiedy ranna dotarła tutaj na tereny HOTN. Tutejsi zaopiekowali się nią oraz zaproponowali jej dołączenie. Z miłą ochota się zgodziła.

~Charakter~
Należy do bardzo pozytywnych osobowości.Taki bank pozytywnej energii. Jest bardzo milutka lecz strasznie nieśmiała. Otacza się wysokim murem nieufności przez co jest okropnie nieśmiała. Jeśli tobie uda się przejść przez tą ogromną barierę jesteś szczęściarzem. Poznasz jej prawdziwe ja które naprawdę jest przesycone bólem oraz stanami depresyjnymi. Jest okropnie spokojna, trudno ją wyprowadzić z równowagi co powoduje że jest dobrą nauczycielką bądź opiekunką ponieważ uwielbia dzieci. Nienawidzi przemocy przez co na agresje odpowiada agresją. Jest dzielna nie boi się śmierci.


Karta postaci: Melanos

Tyle ile par oczu, tyle światów.



Personalia: Melanos
Wiek: 9 lat
Historia: Melanos, nie był czymś zwykłym. Był nie udanym eksperymentem, który nigdy nie miał prawa wyjść na światło dzienne. Grupa, dość nie zbyt przyjemnych dla społeczności istot magicznych, postanowiła poeksperymentować. Między sobą tworzyli dzieci, które chcieli udoskonalić do perfekcji. Taki miał być też on. Numer 13. Jednakże jego rodzice tuż po narodzeniu szybko zmienili zdanie. Nie chcieli aby to co się stało z ich dzieckiem było kontynuowane, chodź i tak już wtedy było za późno. Planem było stworzenie maga idealnego. Istoty, dla której magia to życie. I udało im się, nawet zrobili więcej niż przewidywali. Ale zacznijmy od tego co mu zrobili. Z początku był zwykłą hybrydą lisa, którego uśpiona moc, tak jak rodziców, była skupiona w ogonie, aczkowiek oni wiedzieli, że to za mało. Tuż po urodzeniu wydłubali mu oczy występując czymś innym. Były to magiczne kryształy. Tak oto 13-naście przestał widzieć świat jak jego pobrateńcy. Nie widział kolorów, ani kształtów tak jak inni, widział zamiast tego coś więcej. Widział magię, która była wszędzie. Łańcuchy żywiołów, gdyż tak sam to nazwał, były wszędzie. Łączyły się, przeplatały, miały różne barwy i odcienie, oraz nie były stabilne. Coś co dla kogoś było drzewem, dla niego było paletą barw i kolorów, garstką błękitu, i szarości, na tle zieleni, ustawionych w pionie, a jedynie najbardziej dominująca barwa była względnie stała. Inne zaś poruszały się jak dzikie przemieszczając z góry na dół, uciekając, i nadciągając z drzewa, pojawiając się i znikając. Dlatego też od małego był uznawany za troszkę szurniętego. Gdy jego pobratymcy cieszyli się na widok czegoś dla nich pięknego, on zaś nie uważał tego za zbyt ciekawe, a innym razem on sam znajdował coś wyjątkowego, co dla innych było pospolite, brzydkie czy nudne. Wracając do jego początkowego przeznaczenia. Bardzo szybko podłapał jak działa umiejętność manipulacji żywiołami. Wiedział, kto ma smykałę do czego, a w czym mu napewno nie wyjdzie, samemu pewnie posługując się wszystkimi żywiołami, chodź nie w stu procentach. Największym fenomenem było to co sam odkrył. Dowiedział się, że prócz manipulacji łańcuchami żywiołów i ich przeplataniem, może także się w nie przemieniać. Pierwszą jego przemianą była zamiana w wodę. Chciał sprawdzić, czy jest w stanie używać wody zgromadzonej w jego ciele, a zamiast zobaczenia jak błękit ciurkiem wypływa z jego łapy, ujrzał jak kolor niebieski zaczął powoli przejmować kolejne części jego organizmu. Wtedy odkrył kolejną właściwość swych umiejętności, a jego rodzice odkryli, że mają dość eksperymentów. Sądzili, że całość zaszła za daleko, wiec zabrali numer trzynaście po czym uciekli. Oczywiście, ich niegdyś sojusznicy rozpoczęli pościg, aby to co zrobili nie wyszło na jaw. Tak oto rozpoczęła się tułaczka rodziny 13-nastki. Nie trwała ona długo, w końcu prędzej czy później łowcy musieli wpaść na ich trop. Rodzice, postanowili obronić syna, myląć ich przeciwników. Wtedy właśnie zostało nadane mu imię. Melanos. Dla niego nie miało one żadnego większego sensu, aczkowiek wciąż uważał używanie jakiegoś imienia przy przedstawianiu, niż liczby. Kiedy jego rodzina, opuściła go, on sam zamienił się w powietrze, dosłownie ulatniając się.

Wygląd: Melanos, w standardowej postaci jest hybrydą lisa i wilka. Samiec o dość smukłej budowie ciała, sierści barwy czarnej (lecz z przebłyskami zieleni.) Najbardziej wyróżniające ceny wyglądy Melanosa, to ogon, uszy oraz oczy.
Zacznijmy od ogonu. Ogon, dla owego osobnika jest poprostu najważniejszą częścią ciała. Zazwyczaj składający się z różnych barw błękitu, przedstawiających dominację wody w jego organizmie, jednakże wraz ze mnianą żywiołu dominującego, jego ogon także zmienia barwę. Kolejne są oczy. Barwy jasno niebieskiej, rzucają się w oczy odrazu po ogonie. Oczy, prócz jego nowych umiejętności, są również bardzo specyficzne same w sobie. W nocy, zawsze świecą, a podczas gdy płacze, wywołują dziwne, jasne nici. Ostatnie są uszy. Z wierzchu wyglądają normanie, żadnej dużej różnicy (poza trzema srebrnymi kolczykami i jednym czarnym) aczkowiek w środku są dość specyficzne. Barwa błękitu, która w nocy podobnie jak oczy czy ogon świeci, co powoduje dołączenie uszu do jego cech szczególnych.
Na koniec forma ludzka. Mimo tego, że był hybrydą, to jego rodzice potrafili mieć dwie czy więcej form, aczkowiek on odziedziczył tylko dwie. Zwierzęca i humadoidalną. Po przemianie w człowieka staje się Melanos średniego wzrostu mężczyzną, o dość długich (do ramion) gęstych, błękitnych włosach. Nie jest on jakoś szczególnie zbudowany, zwykły szczupły chłopak. Oczy, są jedyną częścią ciała, które w formie zwierzęcej jak i ludzkiej pozostają identyczne, w końcu nagle nie odzyskuje się wzroku prawda?

Karta postaci: Samuel Diablo

Luty 2018

Podejdziesz do mnie i zapytasz"Jak tam?" A ja jak zwykle ci odpowiem"To co zawsze. Seks i przemoc"


Godność: Samuel Diablo
Przezwiska: Sami i Samiś czego zresztą nie lubi i nigdy nie lubił a na pewno lubić nie będzie. Zdecydowanie lubi jak mówi mi się po nazwisku, które w jakimś stopniu jednak go odzwierciedla.
Hierarcha: Wojownik
Rasa: Hybryda demona i wilkołaka
Wiek: 7 lat
Płeć: A co? Nie widać? Namacalny dowodzik do kontroli?
Ciekawostki:
-Jest bardzo silny i wytrzymały. Jak chodzi o bieganie to nie jest to jego najlepsza strona tak jak z walką...
-Zwykle stoi na dwóch łapach i ma wtedy 229 cm wzrostu. Jak na czworaka to jego długość wynosi w sumie trochę więcej niż 2 metry
-W walce posługuje się swoimi wielkimi pazurami
-Potrafi być miły
-Uwielbia rozlew krwi,lecz nie zawsze wtedy potrafi się pohamować
-Z reguły po walce zjada swoje ofiary
-Nie licząc rozlewu krwi, smak krwistego mięsa to kocha słodkie rzeczy takie jak miód chociażby.
-Chciałby mieć kiedyś swoje dziecko by dać mu to czego sam nie miał: Miłość obojga rodziców
-Był już w jednym stadzie,ale został zdradzony.
Umiejętności: Władanie nocą i ciemnością. Kiedy jest noc nie ma opcji by Samuelowi ktoś uciekł czy też uszedł z życiem. Widzenie oczami innych zwierząt czy też atakowanie mrocznymi mackami, które ćwiartują jego przeciwników idealnie do siebie pasują a z czarną sierścią wilkołaka wszystko się ze sobą kamufluje.
Historia: Samuel należał niegdyś do potężnego klanu wilkołaków, którzy często swoim zachowaniem doprowadzali do bitw i wojen. Samuel tak jak reszta: Był zwykłym, lecz jednym z lepszych wojowników swojego klanu. Chciał od zawsze Stać się przywódcą, założyć rodzinę... I w momencie kiedy nadarzyła się okazja by zostać przywódcą wojska,został on zdradzony przez swojego najlepszego przyjaciela. Wtedy uciekł od stada zostawiając tam wszystko co w życiu miał. Wszystko w tamtej chwili zostało zniszczone i pomimo ciężko odniesionych ran coś kazało mu iść przed siebie, aż w końcu doszedł do Herd of the Night.
Charakter: Samuel zazwyczaj jest spokojną istotą,aczkolwiek wredną i złośliwą. Jeżeli kogoś nie lubi,potrafi to pokazać w chamski sposób,rzucając tej osobie kłody pod nogi,lecz mimo to pomoże tej osobie,jeżeli są tylko z tego samego stada. Życie wystarczająco mocno go dobiło i mimo to chce być częścią nowego stada niczym rodzina. Jednakże Samuel ma też tą granicę między spokojną istotą a krwiożerczą bestią... I kiedy tylko się ją przerwie to najlepiej uciekać... O ile dasz radę uciec takiemu nocnemu potworowi jak on. Tak... Jest on drapieżnikiem z czystej krwi i kości a jego mieszanka hybrydy demona i wilkołaka tylko mu w tym pomaga. Gdy Samuel widzi sporą ilość krwi natychmiast odzywa się jego mroczna strona. Znajduje cel,eliminuje,zjada nie zostawiając żadnych śladów.
Wygląd: Samuel to wielki i masywny wilkołak o czarnej,sztywnej i drapiącej sierści. Zazwyczaj chodzi na dwóch nogach i nigdy nie dostosował się do tego by chodzić na czterech: nadzwyczajnie w świecie jest to dla niego nie wygodne. Dzięki swojej budowie nie tylko jest silny a też i wytrzymały,pomimo tego,że jest trochę niski jak na wilkołaka ale dzięki temu nadrabia zwinnością. Cechami, którymi się wyróżnia owa osoba to krwiste oczy i niektóre czerwone kosmyki sierści w niektórych miejscach. Jego pazury są równie wielkie,co on. Zresztą... Całe jego ciało jest proporcjonalne co w niczym mu nie przeszkadza a raczej mu wszystko ułatwia.

Karta postaci: Aleksander

3.02.2018

Wilku, który patrzył dwojako...

If you see the truth say truth

if you see lie say nothing

Historia

Aleksander (Xander)

Jako młode szczenię został wyrzucony ze stada. Owoc miłości osobników należących do dwóch przeciwnych sobie watah, Białych Mnichów oraz Mrocznych - Thorns. Za ojca miał Darnę, Alfę Thorns, a za matkę Azrię - Wilczycę Białych Mniszek. 
Przez wiele lat błąkał się bez celu, niechciany i odrzucany w większości miejsc gdzie tylko postawił łapę. W samotnej wędrówce towarzyszył mu orzeł, będący jego jedynym przyjacielem. 

Gatunek i opis

Nie da się określić jego postaci mimo faktu, że jego rodzice byli wilkami. Jest zmiennokształtnym nieznanego pochodzenia, o skupiających uwagę cechach. Dar czy też klątwa jaka towarzyszy mu od początku życia czyni go wyjątkowym. To jak postępuje w życiu, co robi, jakich wyborów dokonuje ma wpływ na jego wygląd, a w skrajnym przypadku również na charakter. Jego futro podzielone jest na dwoje - na białą i czarną cześć, które w kolejności odpowiadają dobru i złu. Zależnie od działań Xandra, dany kolor obejmuje większy obszar, dominując nad drugim. Gdy wilk stanie się cały czarny - jego charakter będzie uosabiał zło i wszystko co najgorsze, a gdy biały - dobroć. 


Mimo wiedzy o tym, że musi zachować równowagę w swych działaniach nie przywiązuje do tego zbytniej uwagi, postępując tak jak to odpowiada mu w danej chwili. Zdarza mu się być aroganckim i samolubnym, tak jak lojalnym i wiernym. Nie posiada zbyt wielu przyjaciół jednak jeśli już takowego ma, poświęci mu wiele, będzie dbał o niego lepiej niż o siebie samego. Nie jest skory do rozmów i mimo tego, że często ma coś do powiedzenia - trzyma to dla siebie. W jego charakterze występuje pełno sprzeczności będących wynikiem klątwy. Jest litościwy i dobry, jednocześnie będąc bezwzględnym, jest prawdomówny ale i kłamliwy, skromny ale i świadom swojej wyjątkowości.

Karta postaci: Satanae

3.02.2018
Myśli ulotne jak płatki kwiatów...

Wilk o potężnej posturze wstąpił na tereny stada, rozejrzał się dokoła, ile czasu go tutaj nie było? 10 lat? 20? Nie pamiętał... Dla niego postrzeganie czasu było niczym, zapomniał o tym, nie obchodziło go to... Ale ten widok kojarzył. Rozłożysta polana pokryta nocnym oświetleniem gwiazd i lśniącej pełni, kto wie jakie istoty się na niej kryły? Mimo spędzenia takiej masy czasu jako wyrzutek gdzieś na skraju ciemnej strony lasu z jakiegoś powodu nie mógł zapomnieć... To wszystko było takie, nostalgiczne...
***
Imię: Satanae, woli jednak by inni zwracali się do niego Saba
Wiek: Staruszek, ma może z 16 lat...


Satanae jako iż jest swego rodzaju zmiennokształtnym jest o wiele większy od zwykłego wilka, jego sierść jest granatowa i ciemna jak nocne niebo, a wokół karku posiada podobną do lwiej grzywę przyozdobioną jaśniejszym odcieniem błękitu, jego ciało posiada kilka wzorów o błękitnym kolorze. Brzuch ma biały jak śnieg, a zamiast jednego puszystego ogona posiada ich troje. Wszystkie te jaśniejsze odcienie koloru niebieskiego są w stanie odbijać światło gdy promienie księżyca padną na nie pod odpowiednim kątem. Jego uszy nie sterczą, są naturalnie ułożone w pozycji poziomej. Mimo bycia starym nie wygląda na takiego.
Oczy basiora są nieco wydłużone i cienkie, prawe z nich ma wady z widzeniem i jest zdecydowanie
jaśniejsze od drugiego, jemu to jednak nie przeszkadza. Przez jego prawe oko przechodzą dwie skazy.

Jego historia jest... Dziwna... Dawno temu "urodził się" w tym lesie, jego matka lub raczej stworzyciel jest niczym innym jak potworem stworzonym z czystych cieni, nie ma on ojca. Nie może się on także rozmnażać. Najwcześniejszym jego wspomnieniem jest wyruszenie na łowy, gdzie zgubił się przez swoją własną głupotę. Było w tym jednak coś dziwnego, wtedy był jeszcze samicą. Dlaczego zdecydował się zmienić swoją postać? Prawdopodobnie znudziło mu się jego stare życie... Błądząc tak wtedy po lesie natknął się na to samo stado, o którym zapomniał na tak długo do czasu ponownego odnalezienia jego tropu. Próbował przez ten czasu wielu postaci, ludzkiej kobiety, smoka górskiego, a nawet feniksa oznajmiającego nadejście zimy, jednak ta jedna zaufana postać, do jakiej tak mocno się przywiązał- postać dużego wilka o sierści dłuższej na przedzie pyska, przykrywającej nieco jego oczy spodobała mu się najbardziej. Zrezygnował z delikatniejszej budowy ciała samicy by przeżyć dłużej. Od tego czasu tak pozostało...

Po skończeniu 10 lat postanowił nie myśleć już o tym co działo się każdego dnia, po prostu żył. Dni mijały mu na polowaniach, zabawie z psotnymi duszkami oraz rozmowach wraz z nimfami wodnymi.

Z charakteru jest specyficzny. Mimo swej słabej pamięci przez długi czas jest w stanie chować urazę, niestety nie można powiedzieć tego samego o pozytywnych w stosunku do niego istot... Można odczuć wrażenie, że nienawidzi wszystkich i wszystkiego co prawdą nie jest. Zalicza się do osób sarkastycznych, czasami nawet wrednych, stara się tego jednak unikać. Jego głos jest oschły i chrypliwy, brzmi jak totalny senior.
Jeśli chodzi o młode... No nie przepada za nimi, przeszkadza mu to jak dużo energii takie dzieciaki mają, na szczęście jednak nie wyszczerzy na nich swoich kłów a szybko pogoni jeśli zaczną mu zawracać głowę. W stosunku do samic jak i inny samców jest dosłownie obojętny, z racji niemożliwości do rozmnażania się nie szuka partnerki, w końcu i tak nic by z tego nie wyszło. 

Jego moce nie są jakieś specjalne czy cudowne, ot potrafi przybrać każdą postać w tym tą z jaką się urodził- cienistą o trzech parach czerwonych ślepi.


Ma wiele postaci i wiele charakterów, woli jednak postać czworonożną.


Karta postaci: Tandwiel

[Styczeń 2013]
T A N D W I E L

Czerwone szkiełka oczu wpatrujące się w przechodzące zwierzęcia w milczeniu. Pysk, otwierający się z cichym klekotem, tylko po to, by wypuścić z metalowej gardzieli kolejny kłąb pary. I wciąż te oczy, jedynie czerwone szkiełka, w których nie widać żadnych emocji. To tylko szkło.
Stworzona, a nie zrodzona. Ktoś przeznaczył długie godziny, na stworzenie tak idealnie działającego mechanizmu. Poskładał setki kół zębatych, blaszek i szkiełek, by mechanizm mógł działaś prawie jak prawdziwe zwierze. Prawie... Czy ktoś tchnął w kupę żelastwa duszę?

BrittanyWillows
Nakręcane serce, kawałek metalu... Czy potrafi być? Czy za szkłem kryją się prawdziwe oczy? Czy gdy przebijesz pancerz - popłynie krew?

Nie. 
Za szkłem kryją się tylko kolejne warstwy metalu. 
Ponoć nie czuje. Ponoć nie może czuć. Lecz kto wie, co myśli kreatura złożona z stopionych i ześrubowanych ze sobą części?  Jej głos brzmi sztucznie, jest jakby przytłumiony. Rzadko porusza pyskiem mówiąc. Ciche, złowróżbne zgrzyty zębatek zastąpiły warkot wściekłości. Gdy wyje, cały las słucha. To najbardziej przenikliwy, upiorny dźwięk, jaki uda Ci się kiedykolwiek usłyszeć. Nie mówi dużo. Obserwuje, wlepiając w Ciebie swoje czerwone, jakby nic nie widzące ślepia, odzywa się w najmniej spodziewanym momencie. Czasem znika na całe dnie i nikt nie wie gdzie się podziewa. Wychodzi z całkiem zrozumiałego przeświadczenia, że nikogo nie obchodzi, gdzie jest. Żyje swoim życiem, mając własne sprawy. Nie wiadomo czy kiedykolwiek poczuje się częścią zwierzęcej społeczności. Przecież nie jest zwierzęciem. Choć stara się za nie uważać, wie, że nim nie jest. 

Nie wiadomo w jakim celu ją stworzono. Jedni mówią, że jest wytworem holenderskiego naukowca, inni, że wytworem wyobraźni tych, którzy znaleźli się w krainie Fantazji. Choć prawda jest taka, że nie pochodzi stąd. Jest córką tamtego świata. Choć dziś już nikt nie wie co tu robi. Ani jak dostała się do niekończących się lasów i łąk tej krainy.

Ani kto oliwi jej zawiasy. 

***

Karta postaci: Atrrick Smoke

[Marzec 2013]

Szczęśliwi Ci, którzy widzą barwy...

Safiru

Mniej niż człowiek, nic stałego. Bardziej duch, niż jakakolwiek inna istota. Stworzenie strącone do krainy szumnie nazwanej Fantazją, jak Lucyfer do piekieł. Właściwie za nic, przynajmniej ja nie przypominam sobie żadnej mojej winy. Jestem, bo jestem, nie widzę w cieniu żadnego celu mojej drogi. Jedyną pewną rzeczą jest to, że jestem. Wszystko inne jest zmienne. Mogę być czarną panterą, która przemyka między drzewami, spłoszoną wiewiórką na górskiej grani, albo dziewczyną, która stoi nocną wpatrzona w niebo na bagnach.
GRAYSCALED
Moje życie wyglądało kiedyś inaczej, ale nie jestem w stanie powiedzieć jak. Uśmiechałam się nie częściej niż dzisiaj, ale niewiele nad tym myślałam. Byłam, opisana, znajoma i kochana. Tak było dobrze i miałam rodzinę. Nie wiem tylko, czy były to zwierzęta czy ludzie. Pamiętam ich, chociaż nie jestem stanie przypisach im twarzy. Pamiętam ich słowa i mój śmiech, brzmiący w umyśle, choć nie pamiętam ich głosów, ani dotyku ich ciał. Pamiętam za to gonitwy po lesie – choć równie dobrze mogły mi się śnić.

Pamiętam mój żal, który co jakiś czas budził się w głębi duszy i szaleńcze zaprzeczenia nadchodzących chwil. Czegoś, co zawsze nadchodziło. Pamiętam tęsknotę, większą niż cokolwiek i pamiętam prawdziwe słowo „rodzina”. Teraz nie czuję już ani tęsknoty, ani zawodu.
Chyba chcę to poczuć. Wracam więc.

*


MO-ffie
Problem, przyjacielu ze mną jest taki, że nie do końca wiem kim jestem. Wiem tylko tyle, że jestem i jest to fakt niezaprzeczalny, i pewny. Reszta jest o niebo bardziej problematyczna. Niestety kartezjańskie filozofie to jeden wielki fake i nie mam pojęcia co dalej, oprócz tego, że jestem. Nie wiem teraz, czy mam przybrać jakiś głupawy pseudonim, czy jedno z imion, które pamiętam ze snów. A może to, którym nazwali mnie tamci, którzy zepchnęli mnie tutaj? Prosto do mojego maleńkiego piekła?
Boże drogi, ale pieprzę.
Nie umiem w żaden sposób sprecyzować swojego istnienia. Przykro mi. Musicie czekać. Z czasem… Z czasem dowiecie się coraz więcej. Może z czasem dowiemy się wszyscy.
Czasami trzeba po prostu dać sobie czas. Odnaleźć siebie.


Atrrick Smoke
Zmiennokształtna
To wszystko kłamstwo.

To tylko słowa.

Gdy pytacie mnie o imię, mam ochotę odpowiedzieć "dym", to słowo wydaje mi się takie bliskie. Nie wiem jeszcze do końca dlaczego. Pewnie ma to coś wspólnego z  tą dziwną ulotnością. Mam straszną ochotę odpowiedzieć "dym", ale orientuję się, że nie powinnam. To by dziwnie brzmiało, tak nie brzmią imiona. Patrzycie na mnie mrużąc oczy i zastanawiacie się, czemu jeszcze nie odpowiedziałam. Mijają kolejne chwile, nieubłaganie stracone cząstki czasu. W końcu odzywam się ustami czarnowłosej dziewczyny, której postać przybrałam. 
- Atrrick Smoke. - Uśmiecham się jakby niepewnie, zerkam na Was, czy zdałam egzamin z normalności. "Atrrick" nie znaczy nic, przynajmniej nic o tym nie wiem. To zbitek liter, który wpadł mi do głowy trzydzieści sekund temu. Smoke? Powiedziałam tak, bo bardzo chciałam, ale nie wiem czemu. tak już jest. Może z czasem dowiemy się więcej. 



*

Stoję po kolana w zimnej, śmierdzącej wodzie. Patrzę przed siebie. Przede mną leży upolowany zając, którego oczy jeszcze błyszczą się w świetle księżyca. Tak naprawdę nie mam pojęcia co tu robię. Tak właściwie nie powinnam się temu dziwić. Chyba przyszłam dowiedzieć się właśnie tego. Zostawiam zająca na pastwę wody i butwiejących roślin. Odchodzę z trudem, zapadając się w miękkim mule po same biodra. Idę przed siebie.


***

Cóż mogę powiedzieć? To bardziej eksperyment, niż postać. To właściwie nie jest wcale postać. To nieokreślony byt, który zaczął powstawać w którymś momencie pisania tego tworu. Gdy zaczęłam pisać tę notkę, nie miałam pojęcia, że powstaje jakaś postać. Zaczęłam pisać po prostu coś i coś zaczęło powstawać. Atrrick Smoke to właściwie nie jest jeszcze nawet ktoś.

Karta postaci: Eluvi

[Styczeń 2015]

Eluvi

Imię: Eluvi
Płeć: Samiec
Rasa: Likaon
Hierarchia: Alchemik/ uczeń na alchemika
Wygląd: Eluvi wygląda jak typowy Likaon, odrobinkę mniejszy niż inne, mierząc ledwie pięćdziesiąt centymetrów w kłębie. Z powodu wystawienia na duże ilości toksyn jego oczy biją jasną zielenią. Często nosi kapelusz z szerokim rondem Posiada formę humanoidalną, przemienia się wtedy w kopię swojego dawnego pana. Ubiera się wtedy zwykle w przypalone ubrania, w których karzeł zginął, czarną, nieskomplikowaną szatę i kapelusz lub kaptur.
Charakter: Jak na nieumarłego Eluvi jest całkiem żywy, co nie mówi w sumie zbyt dużo. Wyjątkowo spokojny, choć czasem cyniczny likaon stroni od walki, preferując znacznie bronienie się szeroką gamą mikstur i eliksirów, z którymi nie rozstaje się o krok. W relacjach socjalnych bywa oziębły, nie znając do końca norm, nie rozpoznając dobrze uczuć. Stara się dopasowywać do innych na poziomie emocjonalnym. Sam ze sobą jest jak cyniczna gąbka, mieszając wszystkie spotkane bodźce by kreować swoją personę z chwili na chwilę. Uwielbia palić fajkę.
Historia: Niewiele pamięta się jeszcze o dawnej alchemii, sztuce leżącej na cienkiej linii między magią a zielarstwem. Ta właśnie alchemia, pachnąca intensywną, neonową niemalże zielenią dała życie Eluvi, gdy pewnej chłodnawej nocy nieuważny adept sztuki sięgając po kaganek by oświetlić niezbyt wikwintną, ale z pewnością ciekawszą niż zadaną mu księgę przewrócił niepozorną fiolkę na preparowane truchło wypłoszowatego wilka. Przerażony uczeń, niepewien najlepszego kursu akcji w takim przypadku zdecydował zrobić to, co każdy pracujący przy truciznach, łatwopalnych miksturach i innych przedmiotach, których ledwie szturchnięcie mogłoby doprowadzić do eksplozji - wyrzucił tacę przez okno. Eluvi zaczął budzić się w locie, nie świadom jeszcze nadchodzącej ziemi, czy raczej prędkości z jaką on nadchodził.
Obudził go dopiero poranny deszcz, rozchlapujący kałużę fioletowawego płynu prosto na jego nos. Fuknął niezbyt zadowolony i podniósł łeb, by zobaczyć przed sobą siedzącego ze skrzyżowanymi nogami karła, który niemalże natychmiastowo ogłuszył go tą samą tacą, na której mniej niż dobę temu wyleciał z wieży.
Następne tygodnie Eluvi spędził u boku tego właśnie karła, który okazał się być nauczycielem nieuważnego alchemika ze szczytu baszty, jednym z profesorów uczelni i wyjątkowym fanem gotowania. Niestety, jak nietrudno się domyślić, praca przy delikatnych, wybuchowych miksturach bywa niebezpieczna i pewnego zimowego poranka uniwersytet alchemiczny stanął w płomieniach, gubiąc zarówno karła, ucznia, wieżę oraz tacę, jak i wielką bibliotekę, w której Eluvi spędzał większość czasu, gdy akurat nie pałętał się za profesorem.
Bez domu, nauczyciela, ale z torbą moździerzy, destylarek, statywów, trójnogów i kolb, Eluvi wyruszył znaleźć nowy dom.

Szukaj na tym blogu